Śmierć i zmartwychwstanie dziecka narcystycznego rodzica
- Dorota Jurek
- 31 mar 2024
- 3 minut(y) czytania

Dziecko rodzica z mocnym rysem narcystycznym przegląda się w krzywym zwierciadle. Głównym (a czasem jedynym) kryterium oceny jego zachowania, wyglądu, wypowiedzi, gustu, preferencji i wszystkiego, co składa się na jego tożsamość, jest to, czy i na ile wspiera rodzica w jego wielkościowej narracji lub w roli skrzywdzonej ofiary. Informacje zwrotne, które dziecko otrzymuje, nie są o nim jako odrębnej jednostce ludzkiej, tylko o tym, w jaki sposób służy rodzicowi. Nawet, jeżeli nie doświadcza bezpośredniej przemocy, jego relacja z tym, który powinien pełnić rolę opiekuna jest jednostronna i często odwrócona – to dziecko opiekuje się zaburzonym światem wewnętrznym dorosłego. Z pozoru drobne i niewinne interakcje stanowią budulec, z którego tworzy się fałszywa tożsamość dziecka. Przykładem może być krótka rozmowa, której byłam świadkiem, (mówi babcia do kilkuletniej dziewczynki):
(…) no ale ja już w takim razie nie wiem czy ty się cieszysz że mnie widzisz
ja się rozpłakałam jak przyszłaś, bo...
już mówiłaś, to nieważne, ja chcę tylko wiedzieć, czy ty mnie kochasz czy nie
Nie ma wyzwisk, krzyków, obrażania się i odmowy kontaktu, o których wiemy, że są dewastujące, ale jest jasny przekaz: to, co się w tobie dzieje, nie jest ważne, interesuje mnie tylko, czy nakarmisz moje wewnętrzne dziecko swoją miłością. Skrzywdziło mnie to, co poczułaś i wyraziłaś, dlatego musisz teraz zapomnieć o sobie i zająć się moim poczuciem odrzucenia i bycia niekochaną.
Pojedyncze tego typu sytuacje się zdarzają, bo nikt z nas nie jest na tyle dojrzały, żeby nigdy nie użyć drugiej osoby do własnych celów. I jeżeli widziana przeze mnie dziewczynka ma wystarczająco dobrych rodziców, to taka interakcja z babcią nie powinna jej naruszyć.
Natomiast dziecko, którego główni opiekunowie w taki sposób go używają, składa swoją autentyczność w ofierze na ołtarzu (zaburzonej) relacji i buduje fałszywą tożsamość. Żyje z przymusem przeglądania się w innych ludziach, tworząc zależną osobowość. Kryteria oceny jego postępowania są na zewnątrz, poszukuje „obiektywnych” definicji normalności i często obsesyjnie usiłuje je spełniać. Taka osoba często używa takich sformułowań jak „boje się, co ludzie o mnie pomyślą”, ponieważ brak dostępu do czyjegoś świata wewnętrznego i możliwości kontrolowania go, jest dla niej zagrażający. Spodziewa się bowiem kary (odrzucenia, agresji, dewaluacji) w przypadku wzbudzenia w kimś niezadowolenia i nauczyła się, że odpowiedzialność za to, co dzieje się w drugim człowieku oraz za jego zachowanie, spoczywa na niej.
W dorosłych relacjach myli używanie z miłością, wchodzi w rolę ratownika, w interakcjach jest przezroczysta, w bliskości zlewa się z drugą osobą, jednocześnie doświadczając ogromnej pustki w naturalnych momentach oddzielenia. Odrębność jest zagrażająca, bo konfrontuje z wewnętrzną pustynią i lękiem przed powtórzeniem raniących doświadczeń. Jest jak wydmuszka, która wyzbyła się swojej esencji, gdyż nie było na nią miejsca, a potrzeba relacji i bliskości stanowiła fundament przetrwania. Ceną są oczywiście choroby psychiki i ciała, prowadzące czasem do śmierci. Śmierć fizyczna w tym kontekście może być ilustracją czy ostatecznym dopełnieniem tego, co dziecko narcystycznego rodzica musiało uczynić swojemu wnętrzu, żeby pozostać w relacji i zapobiec porzuceniu: uśmiercić własny temperament, pragnienia, reakcje emocjonalne, myślenie, ciekawość świata i chęć eksplorowania, a nade wszystko odrębność, granice i każdy aspekt swojej tożsamości, który nie wspierał zaburzonego obrazu rzeczywistości rodzica.
Psychiczne zmartwychwstanie, to osiągnięcie niezależności, która nie przyjmuje odpowiedzialności za czyjkolwiek stan wewnętrzny poza własnym i bez względu na reakcje otoczenia, pozostaje w zgodzie ze sobą. Nie należy jej mylić z przeciwzależnością, która wyraża bunt wobec zachowań zależnych, nadal jednak obraca się wokół tych samych, zewnętrznych kryteriów postępowania i monitorowania nastrojów ludzi wokół.
Osoby niezależnej nie można kontrolować, nie tylko groźbą kary (odrzucenia, wyśmiania, ostracyzmu), ale też kusić komplementami, głaskami i pochwałami. Nie oznacza to, że nie bywa jej przykro, kiedy jest źle traktowana, ani przyjemnie, kiedy jest chwalona, ale w imię żadnego z tych doznań nie zrezygnuje z autentycznej ekspresji samej siebie. Żeby stać się osobą niezależną (autentyczną), potrzebujemy wrócić do siebie, czyli odzyskać wszystkie uśmiercone aspekty swojej tożsamości, nauczyć się od początku - jak dziecko chodzenia - tego jacy jesteśmy i co naprawdę jest nasze, a co jest Ja fałszywym, stworzonym w oparciu o konieczność przetrwania w niesprzyjających warunkach. Procesowi temu towarzyszy ból psychiczny, tym większy, im bardziej unikaliśmy czucia go w przeszłości. Niezależność wymaga bowiem zgody na nieprzychylne reakcje otoczenia, czyli odwrócenia mechanizmu zadowalania innych, co może być jednym z najbardziej bolesnych doświadczeń dorosłości. W zgodzie na odczuwanie bólu jest jednak wolność do poznawania siebie, a następnie swobodnej ekspresji, stawiania granic, zajmowania miejsca i wychodzenia do świata oraz czerpania z życia.
Comments