top of page

Śmierć i zmartwychwstanie dziecka narcystycznego rodzica




Dziecko rodzica z mocnym rysem narcystycznym przegląda się w krzywym zwierciadle. Głównym (a czasem jedynym) kryterium oceny jego zachowania, wyglądu, wypowiedzi, gustu, preferencji i wszystkiego, co składa się na jego tożsamość, jest to, czy i na ile wspiera rodzica w jego wielkościowej narracji lub w roli skrzywdzonej ofiary. Informacje zwrotne, które dziecko otrzymuje, nie są o nim jako odrębnej jednostce ludzkiej, tylko o tym, w jaki sposób służy rodzicowi. Nawet, jeżeli nie doświadcza bezpośredniej przemocy, jego relacja z tym, który powinien pełnić rolę opiekuna jest jednostronna i często odwrócona – to dziecko opiekuje się zaburzonym światem wewnętrznym dorosłego. Z pozoru drobne i niewinne interakcje stanowią budulec, z którego tworzy się fałszywa tożsamość dziecka. Przykładem może być krótka rozmowa, której byłam świadkiem, (mówi babcia do kilkuletniej dziewczynki):


  • (…) no ale ja już w takim razie nie wiem czy ty się cieszysz że mnie widzisz

  • ja się rozpłakałam jak przyszłaś, bo...

  • już mówiłaś, to nieważne, ja chcę tylko wiedzieć, czy ty mnie kochasz czy nie


Nie ma wyzwisk, krzyków, obrażania się i odmowy kontaktu, o których wiemy, że są dewastujące, ale jest jasny przekaz: to, co się w tobie dzieje, nie jest ważne, interesuje mnie tylko, czy nakarmisz moje wewnętrzne dziecko swoją miłością. Skrzywdziło mnie to, co poczułaś i wyraziłaś, dlatego musisz teraz zapomnieć o sobie i zająć się moim poczuciem odrzucenia i bycia niekochaną.


Pojedyncze tego typu sytuacje się zdarzają, bo nikt z nas nie jest na tyle dojrzały, żeby nigdy nie użyć drugiej osoby do własnych celów. I jeżeli widziana przeze mnie dziewczynka ma wystarczająco dobrych rodziców, to taka interakcja z babcią nie powinna jej naruszyć.


Natomiast dziecko, którego główni opiekunowie w taki sposób go używają, składa swoją autentyczność w ofierze na ołtarzu (zaburzonej) relacji i buduje fałszywą tożsamość. Żyje z przymusem przeglądania się w innych ludziach, tworząc zależną osobowość. Kryteria oceny jego postępowania są na zewnątrz, poszukuje „obiektywnych” definicji normalności i często obsesyjnie usiłuje je spełniać. Taka osoba często używa takich sformułowań jak „boje się, co ludzie o mnie pomyślą”, ponieważ brak dostępu do czyjegoś świata wewnętrznego i możliwości kontrolowania go, jest dla niej zagrażający. Spodziewa się bowiem kary (odrzucenia, agresji, dewaluacji) w przypadku wzbudzenia w kimś niezadowolenia i nauczyła się, że odpowiedzialność za to, co dzieje się w drugim człowieku oraz za jego zachowanie, spoczywa na niej.


W dorosłych relacjach myli używanie z miłością, wchodzi w rolę ratownika, w interakcjach jest przezroczysta, w bliskości zlewa się z drugą osobą, jednocześnie doświadczając ogromnej pustki w naturalnych momentach oddzielenia. Odrębność jest zagrażająca, bo konfrontuje z wewnętrzną pustynią i lękiem przed powtórzeniem raniących doświadczeń. Jest jak wydmuszka, która wyzbyła się swojej esencji, gdyż nie było na nią miejsca, a potrzeba relacji i bliskości stanowiła fundament przetrwania. Ceną są oczywiście choroby psychiki i ciała, prowadzące czasem do śmierci. Śmierć fizyczna w tym kontekście może być ilustracją czy ostatecznym dopełnieniem tego, co dziecko narcystycznego rodzica musiało uczynić swojemu wnętrzu, żeby pozostać w relacji i zapobiec porzuceniu: uśmiercić własny temperament, pragnienia, reakcje emocjonalne, myślenie, ciekawość świata i chęć eksplorowania, a nade wszystko odrębność, granice i każdy aspekt swojej tożsamości, który nie wspierał zaburzonego obrazu rzeczywistości rodzica.

Psychiczne zmartwychwstanie, to osiągnięcie niezależności, która nie przyjmuje odpowiedzialności za czyjkolwiek stan wewnętrzny poza własnym i bez względu na reakcje otoczenia, pozostaje w zgodzie ze sobą. Nie należy jej mylić z przeciwzależnością, która wyraża bunt wobec zachowań zależnych, nadal jednak obraca się wokół tych samych, zewnętrznych kryteriów postępowania i monitorowania nastrojów ludzi wokół.


Osoby niezależnej nie można kontrolować, nie tylko groźbą kary (odrzucenia, wyśmiania, ostracyzmu), ale też kusić komplementami, głaskami i pochwałami. Nie oznacza to, że nie bywa jej przykro, kiedy jest źle traktowana, ani przyjemnie, kiedy jest chwalona, ale w imię żadnego z tych doznań nie zrezygnuje z autentycznej ekspresji samej siebie. Żeby stać się osobą niezależną (autentyczną), potrzebujemy wrócić do siebie, czyli odzyskać wszystkie uśmiercone aspekty swojej tożsamości, nauczyć się od początku - jak dziecko chodzenia - tego jacy jesteśmy i co naprawdę jest nasze, a co jest Ja fałszywym, stworzonym w oparciu o konieczność przetrwania w niesprzyjających warunkach. Procesowi temu towarzyszy ból psychiczny, tym większy, im bardziej unikaliśmy czucia go w przeszłości. Niezależność wymaga bowiem zgody na nieprzychylne reakcje otoczenia, czyli odwrócenia mechanizmu zadowalania innych, co może być jednym z najbardziej bolesnych doświadczeń dorosłości. W zgodzie na odczuwanie bólu jest jednak wolność do poznawania siebie, a następnie swobodnej ekspresji, stawiania granic, zajmowania miejsca i wychodzenia do świata oraz czerpania z życia.

 
 
 

Comments


Powrót do Domu

Dorota Jurek

Psychoterapia Warsztaty Praca z Ciałem

Telefon: 661864451

Ul. Lelewela 14/4
30-108 Kraków

©2022 by Dorota Jurek

bottom of page